poniedziałek, 3 marca 2014

...to i w puchu...

Mamy początek marca. Dla gLOVE zawsze kojarzył się (o dziwo) z nadzieją. Nadzieją na wiosnę! (i jeszcze z kilkoma innymi nadziejkami) ...

Tak. gLOVE. Rękawica! Jest ciepłolubna. To fakt. Ale w tym roku okazało się, że i durna! Bo 'głupia' to o jakieś 10 poziomów niżej.
Ostrzegano Ją, że zima długa, nieugięta, mroźna i nieustraszona. Mówiono o 'biegunie zimna' i tym podobnych. Czekała na zimę z nieukrywaną ciekawością i nutką sarkazmu. A tu wyszło szydło z worka. I co? I kto? komu na nosie zagrał?
gLOVE już wyciąga białą z lekka osmarkaną chusteczkę, macha zamaszyście nad głową i krzyczy "ziiimmoooooooo wyp*****aj!!!"
Zima-trzyma. Może suce język przymarzł do torów kolejowych? gLOVE chętnie pomoże. Wrzątkiem. Po jęzorze lać będzie! Niech już odpuści, bo jest tu od listopada. Nieustannie i nieustraszenie. Trzyma. Puścić nie chce.
Ostatni weekend już naprawdę był aż do znudzenia nieprzyjemny... cały zeszły tydzień? Podobnie. Uwierzcie, bądź nie, ale jak człowiek wiecznie widzi na termometrze po -24 ... -26 ... -20 ... to ma ochotę spakować w kartonik termometr, odnaleźć właściwy rachun i bez większego skrępowania powiedzieć pani - "zepsuł się! nie chcę go! zwróćcie mi pieniądze!!! kupię sobie 'słoneczko' - będzie choć pożytek."
Słoneczko. Dziś zasnute chmurami, ale ogólnie dopisuje. Co zdecydowanie jest na plus. Ale jak słyszy/czyta się wieści z Krakowa... o tym jak zaczynają ludzie ogródki przekopywać, przebiśniegi i krokusy wyhulają główki i ucinają sobie długie wiosenne spacerki to... ech........ gLOVE wyziera tylko nieśmiało nos przez otwarte okno, łapczywie wdycha świeże powietrze i ucieka z sypialni zamykając za sobą drzwi. Jej złota klatka dostosowana jest do warunków nieustępliwych. A nawiew, wie co robi!!!

Rzut z sypialni. Z czasów śnieżnych.


A czy wiecie, że w takich nieludzkich temperaturach nawet śnie strajkuje? Mroźno i łyso? A Ty marzysz tylko o podwyżce. O 10 stopni. Niech będzie te -14, sypnie śniegiem, a niech stracę! Ładnie wtedy będzie. Biało. Czysto. Choć przez chwilę :)

Gorąca kawa ratunkiem! Kawa. Tja. Pojęcie względne. Mleko, zabarwione bezkofeinowym płynem - jomi jomi! ;) Sernik - pana left hAND - a... dupa rośnie. Wciąż i wciąż. To już nie żarty... ale o tym kiedy indziej.

Spacer. Spacer się gLOVE marzy. Spacer! Nie bieg! Ucieczka raczej - przed mrozem i dla rozgrzewki. Ot taki bez pośpiechu. W głową na pełnych obrotach, piersią pełną powietrza i oczami dookoła skalpu. Powoli, w swoim tempie, po europejsku. Marzenia. Tzn. można by było, a i czemu nie? Ale 15-minutowy spacer? Gimnastyka ubraniowa i zabawa w "ile wartsw może mieć cebula?" Kurta może służyć jedynie za pelerynę, bo zacny pępek przycina. Ha! Było się kiedyś XS-ówną a jakże :D A nie nowością jest, że mróz-szczypie. Nos. Oczy. Końce paliczków. Uda. Mroźnie swędzą. Zawsze! Tak, że masz ochotę się odgryźć. Ale co to da?
Kuzyn gLOVE - ten najmłodszy z bieguna zimna w Polsce stwierdził - że "gówno to i puchu marznie". Powiało nacjonalizmem ... ale co racja to racja!
Przed chwilą została zlustrowana pogoda długoterminowa iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii... jest nadzieja!!! Od niedzieli jesteśmy na plusiku! Niewielkim, ale zawsze plusie!!! :D
Wystarczy dożyć do niedzieli.
Czego i Wam w życzenia wplata ... pociągająca gLOVE.